poniedziałek, 2 października 2017

Od Ryū CD Shinya

Czarnowłosy wyszedł z "wanny" komentując iż preferuje prysznic. Zanurzyłem się więc w wodzie kładąc na samym dnie i otwierając oczy, patrzyłem w sufit. Sporo się dziś działo i zastanawiam się skąd ten koleś (->Shinya) wie o Czerwonych Szakalach...Może sam jest ich członkiem? Za dużo myślenia.
~*~
Po umyciu się wziąłem do torby "rzeczy robocze"i zszedłem na dół.
-Dokąd o tej porze?!-Ktoś się wydarł.
-Na trening.-Skłamałem.
Wtedy zobaczyłem kierownika. O cholera. O jasna cholera. Gdyby nie to kłamstwo byłbym w dziupli u murzyna...Kierownik tylko spojrzał na mnie i wzdychając określił, że mam być przed północą. Praktycznie wybiegłem z budynku. Tym razem cel jest prosty, zniszczyć zdrajcę Cesarstwa Zimnego Piekła. Podobno jakaś mafioza, ale pierwsze słyszę. Tak czy inaczej sporo za to płacą. Po kilkudziesięciu minutach byłem już prawie na miejscu. Zmieniłem ciuchy i włożyłem maskę po czym udałem się na miejsce. Łysy koleś w garniaku wyszedł po mnie i wskazał drogę. Zeszliśmy do jakiejś piwnicy, koleś był przykuty do muru i pobity.
-Ej, ej...przecież on już ledwo żyje.
-Ta...ale lepiej nie brudzić se rąk w aktach.
-To tak...10 tysięcy cbl za zabicie w sposób dowolny. Który wybieracie.
-Zostawiamy Ci wolną rękę.
-Chyba nie rozumienie.
-Czego?
-Czy on ma być w całości? Czy ma być do zidentyfikowania?-Spytałem mordując pracodawcę wzrokiem.
-Całość i do zidentyfikowania.-Powiedział po czym wszyscy poza mną i ofiarą wyszli z pokoju.
Podszedłem do gościa. Wystraszony, mocno pobity, kilka złamań i obfite krwawienie.W dodatku się zlał. Westchnąłem i wyjąłem scyzoryk. Zabawę czas zacząć~
~*~
Wyszedłem z pokoju z trupem. Chyba nie powinienem brać takich zleceń. Odebrałem kasę, przeliczyłem.
-Za ten dopisek jest dodatek 500 cbl.
-Tak, tak.
Nad gościem był podpis ,,Smok" i cytat: ,,Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie". Wyszedłem boczną alejką i upewniłem się czy nikt mnie nie śledził. Zdjąłem brudne od krwi ubrania i wrzuciłem do bali z wybielaczem (sam jestem ciekaw co tam robiła), a maskę schowałem do torby. Ruszyłem w stronę internatu. Przed północą, a dotarcie tam to jakieś 20 minut biegiem. Wtedy ta wymówka będzie miała sens. Tak szybko jak potrafiłem przebiegłem się wokół parku i potem prosto w stronę nowego miejsca zamieszkania. Po północy...kurna. Kierownik czekał u wejścia...
<Shinya?>

niedziela, 1 października 2017

Od Shinyi CD Seiji'ego

Kiedy kobieta odjechała, postanowiłem podjąć jakąkolwiek próbę kontaktu. W końcu będę z nim mieszkał w jednym budynku, jadł na stołówce i... brał kąpiel w łaźni.
- Pomogę ci - podniosłem walizkę chłopaka, zanim zdążył zaprotestować. - Chodź, pokażę ci twój pokój - machnąłem ręką w stronę internatu. - Pierwszy raz w mieście?
- T-tak - odparł cicho. - Ja jestem Seiji Yorokobi, jeśli to istotne. - przedstawił się, kiedy przepuściłem go przez drzwi.
- Ja to Shinya Arryn, ale to pewnie już wiesz. - westchnąłem wchodząc do windy, zaraz za mną wszedł Seiji głaszcząc swojego kota.
- Jak ma na imię? - spytałem wskazując na zwierzaka.
- Mel - odparł krótko.
- Ładnie. - mruknąłem wybierając piętro, na które mieliśmy się dostać.
Po chwili wyszliśmy już na korytarz. Chwyciłem walizkę jedną ręką, a drugą złapałem Seiji'ego za ramię prowadząc go przed drzwi jego nowego "domu".
- Oprowadzić cię po budynku? - spytałem wręczając mu klucze.
- Uhh... Myślę, że najpierw powinienem się rozpakować. - odpowiedział nieśmiało chłopak.
- Nie ma problemu, przyjdź potem po mnie, moje pokoje to te zaraz na końcu korytarza, numer osiemdziesiąt pięć. - uśmiechnąłem się i kiwając na pożegnanie zawróciłem się w stronę windy.
Mam tylko nadzieję, że nie zauważył ogromnego namiotu w spodniach.

<Seiji?>

Od Shinyi CD Ryu

- Shinya - odparłem szybko i lekko się uśmiechnąłem.
Miałem ogromną ochotę wyjść na zewnątrz i pobiegać, nawet jeśli teraz siedzę nagi w łaźni z jakimś uczniem. Po prostu musiałem zacząć coś robić, takie skutki działania metamfetaminy. Nerwowo zacząłem drapać się po karku wbijając wzrok w sufit.
- Czemu goniłeś to dziecko? - zapytał, chyba podejrzewał mnie o bardzo niesłuszne rzeczy.
- Gówniarz to potomek jakiejś patologicznej rodzinki w okolicy. Często kradnie różne rzeczy z korytarzy. - odparłem wzruszając ramionami.
- Oh... - westchnął. - To ma nawet sens. Już myślałem, że jesteś jakimś pedofilem czy czymś w tym stylu...
- I pomimo tego chwilę temu usiadłeś tu ze mną?
- Lepiej nudzić się z kimś. - odrzekł. - Od dawna tu pracujesz?
- Czy ty nie zadajesz za dużo pytań? Pracuję tu już któryś rok z rzędu. Nikt nie zna tego budynku lepiej niż ja. Każdy pokój i każdy zakamarek. Rozkład pokoi znam na pamięć. - powiedziałem zamaczając się bardziej w wodzie.
Niezłe tu luksusy, swoją drogą.
- Jestem po prostu ciekawskim człowiekiem. - mruknął Ryu. - Dużo ludzi tu mieszka?
- Jest już zajęta jakaś jedna trzecia internatu, czyli niewiele. Słyszałeś o Czerwonych Szakalach?
Facet przez chwilę nie odpowiadał, może próbował połączyć wątki, albo coś.
- Tak. - odezwał się cicho po krótkiej chwili.
- Ciekawi mnie, który kretyn tym dowodzi. Logiczne, że trzeba wyjść bardziej na granice miasta, bo w centrum mogą ich wyjątkowo łatwo złapać. Za bardzo się wychylają. - stwierdziłem wzruszając ramionami.
- Tak, ale wiesz... To gang i takie tam... Są niebezpieczni. Mają... Umm... Pewnie broń, tak sądzę i... Na pewno jest ich dużo, o.
- A w dupie to mam. - mruknąłem. - Chyba jednak wolę prysznice.
Wstałem z ławeczki mieszczącej się w wodzie i zabierając z wieszaka ręcznik wyszedłem z "sali", w której znajdował się tenże "basen".

<Ryu?>

Od Seiji'ego

Siedziałem na tylnym siedzeniu samochodu, który zmierzał w kierunku mojego przyszłego domu na najbliższe 10 miesięcy - internatu. Na moich kolanach siedziała Mel, mrucząca za każdym razem, gdy tylko drapałem ją pod brodą.
- Jesteśmy. Wysiadaj, zaraz pomogę wyciągnąć twoje rzeczy. - powiedziała moja mama, zatrzymując samochód.
Westchnąłem i wysiadłem z auta, zaraz po tym tracąc równowagę, z powodu kotki, która wskoczyła na moje ramię. Podrapałem ją za uchem i podszedłem do bagażnika, by odebrać od matki moje walizki.
- Jesteś nowy? - usłyszałem głos, na który zadrżałem.
Był tak blisko, a jednak niesamowicie daleko... Dlaczego? Postanowiłem się odwrócić, by móc to sprawdzić. Moim oczom ukazał się wysoki, przystojny chłopak - z pewnością starszy ode mnie.
- Um... No, taa... - mruknąłem.
- Odzywaj się normalnie, kiedy się ciebie pytają. - burknęła moja matka. - Czy to pan jest Shinya Arryn? Kierownik?
- A i owszem. - odpowiedział z błyskiem w oku.
Kierownik internatu? Czyli jest aż taki stary? Ech, żałosne... Nie to, żebym czegoś oczekiwał, heh...
- W takim razie zostawiam syna i już jadę. Proszę do mnie dzwonić w razie problemów z tą sierotą. - powiedziała i wsiadła do auta, trzaskając drzwiami.
Zostałem sam z kotem, walizkami i... I jakimś typem. Genialnie.

>Shinya?<

Od Ryū

Postawiłem torbę na ziemi i spojrzałem na budynek przede mną z napisem na bramie ,,Internat". Kurna mać, odetchnąłem i podniosłem torbę po czym z budynku wybiegło jakieś dziecko płacząc. Za nim wybiegł jakiś gościu, który wyglądał trochę jak ja przed popełnieniem zabójstwa. Jednak kiedy mnie zobaczył momentalnie odpuścił sobie pogoń za dzieciakiem i podszedł do mnie.
-Nowy?
-A jak Ci się wydaje?
-Łap, pokój 13 na trzecim piętrze.Łazienka... a raczej łaźnia w podziemiach. Stołówka obok łaźni. Eh...kibel oddzielny w pokoju... niech ktoś cię oprowadzi i wyjaśni co i jak. -Powiedział po czym wręczył mi klucz do pokoju 13.
Chwilę później przeskoczył przez płot i przygniótł dzieciaka do ziemi, cóż...nie moja sprawa. Zwłaszcza, że koleś był naćpany. Szkoda tylko dzieciaka. Wszedłem do budynku i od razu ruszyłem w kierunku pokoju. Coś tu nie grało, ale chyba dlatego że było dosyć czysto. Moją nową "jaskinię"znalazłem całkiem szybko. Trzy łóżka w tym jedno piętrowe, trzy biurka, ale mieszkam tylko ja. Przynajmniej na razie. Wrzuciłem torbę pod biurko uprzednio wyjmując z niej laptopa i opierając się o ścianę, usiadłem na łóżku. Przejrzałem najnowsze wiadomości,podobno gang Czerwonych Szakali zajął nowy teren i przy okazji stał się dominujący w tym mieście, ale ludzie stamtąd są spoko.Nawet graffiti robią fajne, gdy znaczą terytorium. Cóż...nic nowego. Skoczyłem na chwilę do kibla. Wziąłem coś na przebranie i poszedłem podziemi. Wpierw udałem się do stołówki i zjadłem kolację, następnie do łaźni, gdzie spotkałem faceta z wcześniej.
-Ty też tu?-spytałem.
Coś tam odmruknął po czym wziął swój ręcznik i udał się do gorącej wody. Ciekawy koleś. Powtórzyłem to samo co on i usiadłem naprzeciw niego. Niezła będzie z niego zabawka.
-Tak w ogóle jestem Ryūji Kenshin. A ty?
<Shin-chan?>

NO ELO BIEDAKI


Imię/pseudonim: Seiji
Nazwisko: Yorokobi
Wiek: 15 lat
Płeć: No chłopiec, no
Charakter: Seiji to niezdarny i pechowy chłopak, zazwyczaj nic nie układa się po jego myśli. Nieśmiały, rzadko pierwszy wychodzi z inicjatywą. Mimo to, po bliższym poznaniu potrafi stać się przyzwoitym towarzyszem - będzie rozmawiał ma każdy temat, żartował i wygłupiał się.
Orientacja: homoseksualny
Zawód: Uczeń (no raczej można ogarnąć po wieku iks de)
Choroby weneryczne: Idk, jeszcze się pod tym kątem nie badał
Miejsce zamieszkania: Internat, z racji tego, że jego rodzinny dom znajduje się za daleko od szkoły
Inne takie: Kocha koty, przywiózł ze sobą do internatu swoją kotkę - Mel

no heja

                               
Imię/pseudonim: Akihiko ,,Aki"
Nazwisko: Kenshin
Wiek: 21
Płeć: No...prawdopodobnie facet...na 100%
Charakter: Geniusz z IQ około 200 o którego zabijają się najlepsze uczelnie, planuje uczyć swojego brata przez liceum i studia, a następnie zmienić zawód. Nikt nie wie jednak, dlaczego tak postanowił. W rzeczywistości jest przywódcą gangu o nazwie ,,Czerwone Szakale", jednak nikt z jego szkoły o tym nie wie. Zabójca na zlecenie. Chcesz wiedzieć więcej o jego zachowaniu to go poznaj.
Orientacja: Bi
Zawód: Tymczasowy nauczyciel sztuki.
Choroby weneryczne: -
Miejsce zamieszkania: Mieszka z bratem i psem w domu na obrzeżach miasta.
Inne takie: Lepiej pominąć jego prywatne życie...